Po raz pierwszy deskę z latawcem świat ujrzał na jednym z niderlandzkich zbiorników w 1977 roku. O dziwo nowy patent nie wzbudził wtedy większego zainteresowania branży handlowej. Przez dwadzieścia lat konstrukcja przechodziła ewolucję i dopiero w 1997 roku przybrała znaną do dziś wersję ostateczną. Pierwsza szkołę dla nowicjuszy w Polsce otwarto dwa lata później. Szał na ten rodzaj rekreacji trwa do dzisiaj.
Przede wszystkim od dobrego nastawienia. Oczywiście umiejętności i budżet są ważne, ale nie najważniejsze. Nie trzeba od razu kupować najdroższych akcesoriów, ale nie można również zapominać o bezpieczeństwie, dlatego kaski i pianki neoprenowe są absolutnie konieczne. Należy wybierać atestowane nakrycia ochronne głowy, ponieważ prędkości osiągane na wodzie dochodzą do 75 km/h. Grubość powłoki termicznej chroniącej przed wyziębieniem, należy dostosować do warunków tj. siły wiatru i temperatury wody. Pierwszy kontakt z deską można zacząć od wypożyczenia sprzętu w szkółce.
Ta kwestia jest zależna od zasobności portfela i grubości pianki. Ciepłolubni adepci wybiorą Morze Czerwone, a uczniowie, którym nie straszne polskie temperatury z chęcią wybiorą się nad Zatokę Pucką. Moda na kitesurfing opanowała cały świat, a polskojęzyczne spoty można spotkać nie tylko w Egipcie, ale również na Kos i Sycylii, czy w nie tak odległej Chorwacji. Najkosztowniejsze lokalizacje znajdują się na Kubie, Hawajach, Indonezji i w Brazylii